piątek, 28 czerwca 2013

Autoportret- oczy artysty mówią wszystko







            Autoportret jako forma ekspresji znana jest od średniowiecza, poprzez kolejne stulecia artyści ukazywali się przy pracy. W początkowej fazie były to autoportrety umieszczane przy okazji większych scen rodzajowych. Najprawdopodobniej pierwszym który uczynił portretu własnego osobny typ przedstawienia był Albrecht Durer.   



Chcieli pokazać swoją moc twórczą, chełpić się swoimi dokonaniami oraz swoją pozycją. W większości były to dzieła, które nie ukazywały słabości, bądź prawdziwych emocji twórcy. Pod tym względem sztuka współczesna przesycona jest mnogością afektów i emocjonalnym ekshibicjonizmem. Jednakże protagonistów takiego stylu możemy odnaleźć już wiele wieków temu.    Autoportret stanowi bodaj jeden z najtrudniejszych tematów dla twórców. Nie wymaga on wyłącznie wprawnego oka, daru obserwacji oraz nienagannej techniki i pewnej ręki. Jest to dzieło nacechowane dużym ładunkiem emocjonalnym, zawierającym w sobie niezwykłą treść, jaką jest obraz twórcy, wizerunek samego siebie w jego własnych oczach. Tworzenie autoportretu ma w sobie coś z transcendentnego spotkania z własnym ja. Wymaga to niezwykłej wrażliwości, otwarcia na własne wady i niedoskonałości. Artysta musi zaakceptować siebie takim jakim jest naprawdę. Podczas tworzenia dzieła musi przezwyciężyć samego siebie i dokonać dogłębnej analizy swojego fizycznego wyglądu a co za tym idzie również psychicznej kondycji. Każde pociągnięcie pędzlem, ruch ołówkiem prowadzi twórcę do coraz większej samoświadomości. Tak niepozorne czynności pozwalają mu spojrzeć na siebie z odpowiednim dystansem. Z czasem  jego spojrzenie na samego siebie staje się spokojne i wywarzone. Potrafi uchwycić swój nastrój, emocje nim targające oraz każdy gest, plastykę swojej mimiki. 






Jednym z najgenialniejszych artystów w sposób mistrzowski potrafiącym zagłębić się we własną duszę był Vincent Van Gogh. Z łatwością przedstawiał się w różnych okresach swojego życia i w rożnych stanach emocjonalnych. Jego zaburzenia psychiczne sprawiały mu duży kłopot w codziennym funkcjonowaniu, silne stany neurotyczne powodowały u niego gwałtowne zmiany nastrojów. Ciągle pogłębiająca się depresja prowadziła do nieuchronnego, tragicznego końca. Autoportrety Vincenta van Gogha wyznaczają nam ścieżkę jego życia, analizując obrazy w kolejności chronologicznej bez trudu możemy wyznaczyć najważniejsze okresy, przełomowe momenty.


 Jednakże niezależnie od sytuacji w jakiej tworzył swoje autoportrety van Gogh wszystkie są przesycone szczerością i bezgraniczną prawdą. Patrząc na wizerunek autora dostrzegamy w jego oczach, zapadniętych policzkach i poszarzałej skórze jego problemy, nie pozostaje nam obojętny jego los.


 Wszystkie jego przedstawienia łączy smutek zionący z jego twarzy, przenikające, a zarazem beznamiętne spojrzenie, szukające pomocy, wsparcia. Żal połączony jest ze spokojem, jakby van Gogh był pogodzony ze swoim losem i świadomy swoich lęków i ograniczeń. Ważny element w jego autoportretach stanowi tło, zazwyczaj w jednej tonacji barwnej, ale zawsze prowadzone ekspresyjnym duktem pędzla. Farba nakładana impastami zdaje się wibrować od skłębienia gąszczu emocji, negatywnych uczuć, takich jak przerażenie, lęk, smutek i osamotnienie. Kontrast pozornie spokojnej mimiki oraz wyrazistego otoczenia uwypukla napięcie emocjonalne modela- artysty. 

Rembrandt był artystą który tworzył praktycznie przez całe swoje życie. Pozostawił po sobie liczne autoportrety, które doskonale obrazują jego dojrzewanie jako człowieka i jako artysty. Możemy prześledzić jego rozwój. Znane nam są liczne wizerunki z lat młodzieńczych, w których widzimy młodego mężczyznę, pewnego własnej osoby i swojego talentu. We wczesnych autoportretach mistrza z Leidy widać, że autor chciał dodać swojej twarzy ekspresji oraz zaintrygować widza. Służyła temu żywa mimika, ustawienie głowy, wyciągnięcie szyi, szeroko otwarte oczy oraz wyostrzone spojrzenie. Zdarzają się również wizerunki Rembrandta śmiejącego się, dodaje mu to wiele młodzieńczego wdzięku i energii. 


Wraz z postępującym wiekiem portrety własne stają się poważniejsze, twarz autora tężeje. Mimika nie jest już tak ekspresyjna, wyrazista. Na twarzy króluje spokój i wyważenie. Starszy Rembrandt zaspakaja się wyłącznie uważnym, głębokim spojrzenie, bez zbędnych grymasów. Z jego twarzy możemy wyczytać bezgraniczne skupienie i powagę, pewną mądrość życiową.
 Mimo tego nawet w późnych autoportretach możemy dostrzec w jego oczach pewien figlarny błysk, młodzieńczą iskrę charakternego artysty. Cały cykl autoportretów Rembrandta przynosi nam obraz starzejącego się artysty, nie tylko zmian fizycznych, ale przede wszystkim zmian na poziomie psychiki oraz twórczości.



W Polskiej historii sztuki jednym z najbardziej znanych wizerunków artysty jest ,,Autoportret’’ Jana Matejki z 1892 roku. Dzieło to zostało namalowane na zamówienie, początkowo nie miało być artystyczną manifestacją stanu ducha Matejki. Artysta przedstawił siebie siedzącego w fotelu, wbrew pierwotnemu zleceniu, według którego malarz miał stać z paletą w ręku.
Omawiany autoportret został wykonany zaledwie na rok przed śmiercią Matejki, który już wtedy odczuwał skutki swojej choroby. Namalował siebie jako znacznie starszego niż był w rzeczywistości, przez co zapewne chciał podkreślić swoje zmęczenie, zły stan zdrowia oraz wewnętrzne przygnębienie. Jego smutną twarz okala siwa broda oraz przerzedzone włosy. Z pod zapadniętych powiek wyziera utrapione spojrzenie. Matejko w trakcie tworzenia obrazu zmagał się z wciąż słabnącymi siłami. Znamienna może być również odłożona paleta, świadcząca o słabości i z niej wynikającego zniechęcenia artysty.



            Autoportret jako forma ekspresji daje szerokie pole możliwości wyrazu artystycznego, nie skrępowany konwencją, czy tez ograniczeniami formalnymi. Artysta może w pełni otworzyć się i przetransponować na płótno swoje rozterki, problemy życiowe. Autoportrety stanowią również bardzo ważny element w kontekście całej twórczości konkretnego artysty. Uczłowieczają go, pozwalają zobaczyć twórcę jako nie tylko natchnionego kreatora, ale również jako nękaną problemami jednostkę.